Beksinski_88-03-20_Genesis • Tomasz Beksiński (audycje radiowe) • pliki użytkownika ktk5 przechowywane w serwisie Chomikuj.pl • Beksinski 88 03 20.txt, Beksinski 88 03 20(1).m3u Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb.
W zeszłym miesiącu, inaugurując cykl "Opowieści z krypty", napisałem między innymi, Ze współczesny rock (o ile można tym zaszczytnym mianem określić ów hałas) działa mi na nerwy i że słucham głównie muzyki filmowej. Zamierzałem rozwinąć ten temat, ale zabrakło mi to więc tym razem. Przy czym przemycę też sporą dawkę swoich sarkastycznych obserwacji dotyczących otaczającego nas świata. Zanim opuszczę ten dom, opowiem pani o Annie" - niechaj te słowa doktora Franklyna z filmu "The Reptile" będą punktem wyjścia dzisiejszych rozważań, okolicznościowo poświęconych kobietom. Temat to rozległy i okrutny zarazem. Ale nie sposób go uniknąć, skoro historia kina i literatury pełna jest tekstów w rodzaju "Z babą źle, ale bez baby jeszcze gorzej". Postaram się udowodnić, że kobieta jest bublem genetycznym, a dobry (?) Bóg w chwili jej stwarzania był chyba mocno pijany lub tak podniecony wizualnym efektem swoich mocy twórczych, że resztę kompletnie schrzanił. Tym razem coś z zupełnie innej beczki. Słuchając często nagrań niemieckiej grupy Rammstein zaobserwowałem u siebie ciekawe zjawisko. Nogi mi sztywnieją, prawica unosi się ku górze i zaczynam maszerować po mieszkaniu niczym John Cleese w Hotelu Zacisze, kiedy zachwalał Niemcom śledzia a la Hermann Goering. Tymczasem w poczciwie techno-rockowej muzyce chłopaków z Rammstein nie ma niczego stricte faszystowskiego! To tylko jej niemieckość sprawia, że chciałoby się włożyć czarny mundur Brunnera i lśniące oficerki. No cóż, nawet śp. Frank Zappa zauważył, że Niemcy uwielbiają maszerować. Tę ich skłonność narodową czuje się w produkowanej tam muzyce (może z wyjątkiem Modern Fucking i rocka elektronicznego, ale wyjątki potwierdzają regułę). Wybaczcie, ale znowu będzie o telewizji. Obiecuję sobie od dawna, że napiszę wreszcie coś bardziej muzycznego, jednak inne tematy wciaż mi w tym przeszkadzaja, na przykład w święta właczyłem telewizor z zamiarem nagrania jakiegoś filmu - i krew mnie ostatecznie zalała. Ilość kanałów do wyboru jest teraz tak ogromna, iż dawno już przestatem zazdrościć Rogerowi Watersowi, utyskujacemu w "The Wall" na "16 channels of shit on the TV to choose from". Martwi mnie jednak ogólny brak poszanowania dla widzów: stacje telewizyjne staraja się bowiem obrzydzić nam ogladanie filmów fabularnych za wszelka cenę. Mieszkanie w bloku ma swoje dobre strony, Przede wszystkim nie trzeba się przejmować wywozem nieczystości i przeciekającym dachem, nie wspominając o wodzie, kanalizacji, ogrzewaniu. drogach, winie, publicznych łaźniach... przepraszam, to nie Żywot Briana. Chciałem dodać: nie wspominając o sąsiadach. których obecność paradoksalnie działa czasem lepiej na potencjalnego złodzieja niż tabliczka z napisem "Uwaga, zły pies" (przykrości związane z trzymania psa pominę milczeniem). Czasem jednak chciałoby się na niektórych drzwiach przymocować ostrzeżenie "Uwaga, zły sąsiad". Szczególnie, jeśli skurczybyk kupi sobie młotek i postanowi zacząć przestawiać ściany. "Kocia łapa, stalowy pazur Neurochirurg krzyczy nienasycony U zatrutych wrót paranoi Schizofrenik 21 wieku" Gdy chodziłem do szkoły, uczono mnie podziwu i szacunku dla dzielnych robotników budujących nasze szczęście. Opowiadano mrożące krew w żyłach historie powstania i dojścia do władzy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Były capstrzyki, pochody pierwszomajowe, akademie i lekcje wychowania obywatelskiego. Na plakatach stał u steru socjalistyczny Rambo w rozchełstanej koszuli, z zamglonym wzrokiem skierowanym gdzieś daleko (uważałem wówczas, iż mętne jego spojrzenie jest wynikiem troski o przyszłość narodu). Ba, nawet John Lennon śpiewał wtedy: a working class hero is something to be. Są wakacje. Okres wzmożonej aktywności turystycznej. Pociągi i autobusy wypchane po brzegi. Plecaki, torby, walizki i spocone towarzystwo obwieszone aparatami fotograficznymi. Exodus we wszystkie strony świata i ze wszystkich stron świata. Tylko po co? Cholera wie. Coroczne wyprawy Nosferatu do Londynu stały się niemal tradycją. Dlatego tym razem przeniesiemy się z krypty najpierw do autobusu linii Eurolines, a potem na barwne aleje, ulice i zaułki stolicy Imperium Brytyjskiego. Niczym stokerowski Dracula, uwielbiam przechadzać się zatłoczonymi ulicami Londynu, dać się porwać wirowi zdarzeń i być świadkiem życia pokoleń, ich przemian i śmierci... Tym razem byłem świadkiem upadku cesarstwa kasetowego: innymi słowy wkurzyłem się na jakość kaset video. Zanim jednak zajrzymy do sklepów HMV Virgin i Tower Records, spróbujmy wyjechać z Polski. A więc stało się: wchodzę w poczet ludzi marudzących na łamach "Tylko Rocka" nie tylko o rocku
MVpXSCs. 99hlenw9ik.pages.dev/1799hlenw9ik.pages.dev/19499hlenw9ik.pages.dev/22899hlenw9ik.pages.dev/14299hlenw9ik.pages.dev/3499hlenw9ik.pages.dev/37499hlenw9ik.pages.dev/7899hlenw9ik.pages.dev/9099hlenw9ik.pages.dev/280
tomasz beksiński opowieści z krypty